środa, października 24, 2007

dalsze życie

Moje życie po odejściu z "jedynej słusznej organizacji Bożej" zmieniło się diametralnie. Przeprowadziłem się kilkaset kilometrów od dotychczasowego miejsca zamieszkania, znalazłem pracę, rozpocząłem studia za które tak ciężko było mi się wcześniej zabrać ( bo przecież "należy rozważyć czy studia są niezbędne i nie będą przysłaniały celów duchowych" ). Mam kochającą dziewczynę - tak, "ze świata". Niedługo mamy zamiar się pobrać i spędzić razem resztę życia. Znalazłem też przyjaciela, z którym pomimo różnicy wieku rozumiemy się praktycznie bez słów. Nawet nie wiecie jak przyjemną jest rozmowa z taką osobą dokładnie o wszystkim, ze świadomością że czegokolwiek byśmy nie powiedzieli - zostaje między nami. Zastanawiam się właśnie na czym polega ów brak błogosławieństwa ze strony Boga którym tak straszą ŚJ. Wszystko zaczęło mi się układać - tak całkowicie i jak najbardziej prawidłowo.
Niedawno odwiedzili mnie głosiciele, nieświadomi iż na ich terenie może mieszkać odstępca. Dostałem zaproszenie na zebranie z którego na pewno skorzystam :) Bo w końcu - "dlaczego nie"? Ciekawie byłoby spojrzeć na rzeczy głoszone przez moich ulubieńców ( o tym zaraz ) tak z boku - jako osoba która stamtąd wyszła i patrzy nieco, a wręcz dużo bardziej krytycznie niż "świeże" osoby z którymi prowadzone jest studium "biblijne" - bo tak naprawdę ile biblii jest omawianej na takim studium? Pojedyńcze wersety interpretowane przez Towarzystwo Strażnica i bezczelnie wtłaczane w umysł osoby chcącej naprawdę zbliżyć się do Boga.
Wracając do tematu ulubieńców - ostatnio bardzo chętnie rozmawiam z głosicielami. Uwielbiam prowadzić z nimi dyskusje - gdziekolwiek mnie "napadną" :) Gdy już dochodzi do kulminacyjnego momentu - tzn. wręczenia literatury, oznajmiam zgodnie z prawdą kim jestem. Miny ludzi przy wprowadzeniu stanu wojennego zapewne były podobne.