czwartek, sierpnia 17, 2006

dzieciństwo

Od najmłodszych lat zabierany byłem na zebrania Świadków Jehowy. Czasem także uczestniczyłem w "służbie". Moje towarzystwo w większości ograniczało się do "zborowych" kolegów i koleżanek. Jednak nawet przy nich musiałem uważać na każde wypowiadane słowo - bo wszystko co by się im nie spodobało - trafiało do ich rodziców, a od nich znów do moich. Przypomina mi to teraz sytuacje opisane w "Zapiskach oficera Armii Czerwonej" - kiedy nawet rodzice bali się donoszących dzieci. Dziwne było dla mnie to że w organizacji Jehowy, opisywanej jako "wyzwalająca" i "oczyszczająca" przed mówieniem o tym o czym myślałem powstrzymywało mnie nie tyle własne sumienie - i tak już "szkolone na podstawie Biblii" a strach przed zostaniem źle zinterpretowanym i kolejną "rozmową" - niewiele tak naprawdę różniącą się od przesłuchania.

Co jeszcze nie podobało mi się "za młodu"?
Na pierwszym miejscu stawał zawsze fałsz i zakłamanie. Wiadomo - dla dziecka wszystko jest albo prawdą albo kłamstwem. Nieznane mi były wtedy "gierki" dorosłych ludzi, dlatego często rozdzierany byłem między tym co słyszałem przed chwilą, a tym co widziałem później.
Dodatkową niechęcią do "prawdy" napawało mnie owe sławne "nowe światło". Nigdy nie lubiłem osób zmieniających zdanie. Jeżeli coś miało być takie a nie inne to z jakiego powodu nagle zostało zmieniane? Tym bardziej, że Bóg jak mnie uczono - jest nieomylny, a co za tym idzie - już wtedy wyciągnąłem taki wniosek - to światło najwidoczniej nie pochodzi od Boga.

W wieku chyba - nie pamiętam dokładnie - dwunastu lat zostałem nieochrzczonym głosicielem. Dlaczego? Mówi się że "zrobiłeś to dla siebie" albo "z miłości do Jehowy", ale wiecie.. tak naprawdę - jaką świadomość religijną ma 12 letni chłopiec? Z tego co pamiętam - zrobiłem to dlatego, że dość miałem pytań i rozmów zaczynających się "ile masz lat?", prowadzących przez "to jesteś już głosicielem?" a kończącym się "a kiedy planujesz być?". Przecież tak naprawdę - jaką wiedzę, którą mogłoby wykorzystać w prawdziwej ewangelizacji - posiada 12 letnie dziecko? Czy można z nim prowadzić rozmowy o sytuacji na świecie? Wie w końcu że są wojny i panuje głód, ale nie zna przyczyn, nie wie co, jak i dlaczego. "Produkowanie" głosicieli w takim wieku jest dla mnie dowodem na próbę uzależnienia już od najmłodszego wieku takiej osoby od "organizacji" oraz "współbraci". Zresztą - zbliżający się okres dojżewania i zmian w sposobie myślenia i wyciąganych wniosków - mógłby tak naprawdę być zagrożeniem dla dalszej egzystencji takiej osoby w zborze. Co za tym idzie - istniałoby też ryzyko dzielenia się swoimi przemyśleniami wśród innych braci. Może dlatego "starsi" przynajmniej dwa razy w miesiącu wychodzili ze mną do służby? Pamiętam że w trakcie owej "służby" wielokrotnie pytali mnie o sytuację w domu, o moje przemyślenia i wnioski, a kiedy od czasu do czasu mówiłem co mi tak naprawdę nie pasuje i co chciałbym zmienić - po paru dniach po zebraniu byłem prowadzony do "pokoju zwierzeń" ( jak później nazwałem pokoik, w którym "starsi" prowadzili rozmowy z "owieczkami".

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ja nieochrzczoną głosicielką zostałam w wieku 8 lat!!! A w wieku 12 lat zostałam ochrzczona i wyobraź sobie, że dwunastoletnia osoba jeśli naprawde kocha Jehowę i chce mu służyć może zostać głosicielem już w wieku 8 lat!!! A przecież wszyscy się całe życie uczymy więc nie widze problemu żeby zostac głosicielem w wieku 12 lat!!!
Emila Częstochowa

Anonimowy pisze...

Ile tu wykrzykników :D Ciekawe ile ma teraz lat ;] 15? To drugi przeczytany post ale już sobie ciebie subskr.! Widzę, że ładnie umiesz nazywać moje uczucia...
schneeflocke

Anonimowy pisze...

Jak i kogo może pouczać dziecko w wieku 8- 14 lat? No przecież nie rówieśników swoich, w tym wieku zazwyczaj niema się jeszcze wypracowanego zmysłu światopoglądowego
Graf